opowieść przedświąteczna cz3
Minęło osiem lat. Po wielu zabiegach, zważywszy na inne realia, pojawiła się iskierka nadziei...możliwe stało się to żeby nareszcie się zobaczyli..
Pacia była pełna entuzjazmu..Paciuś miał już swoją rodzinę ale dalej wierzyła że jest w nim to coś czego tak bardzo jej brakowało. Kiedy na lotnisku rzuciła się mu na szyję już wiedziała że coś jest nie tak. Coś się wypaliło, było już za późno..za późno...to uczucie prześladowało ją jak demon.
Nie był tą samą osobą, nie umieli już ze sobą rozmawiać..tak bardzo się spóźnili..
Tragedia przerastała ją a widok całokowicie zminionego Paciusia płakała..
Rozczarowanie było zmorą która nie dawała zasnąć bez środków nasennych, żal rozrywał jej serce..które nie chciało już bić.
Chciała skończyć to wszystko, obojętne było w jaki sposób..ale miłość do życia jaką w niej zaszczepił kiedy była dzieckiem nie pozwoliła jej zrobić ostatecznego kroku. Uratowała sama siebie..
Od tamtych wydarzen trudno jej ufac komukolwiek..Wieczne poczucie odrzucenia i ciągła obawa że zostanie sama niszczy ją każdego dnia. Błaga o miłość..każdy dzień bez niej przywołuje wizję samotności do końca życia..
0 Comments:
Post a Comment
<< Home