opowieść przedświąteczna cz1
Mieli taki sam uśmiech, włosy kręciły im się w ten sam sposób, mieli ten sam błysk w oku i porywcze serca. Jak bliźniaki...ale różnica wieku-15 lat..nie mogła ich umieścić w tych samych realiach.
Paciuś był dla Paci mamą i tatą, przyjacielem i opiekunem..a przede wszystkim bratem.
Widziała jego oczami świat, pokazywał jej jak piękna jest natura..uczył słuchać wiatru i grać na liściu trawy. Mieli swój własny świat.
Kiedy Pacia się urodziła Paciuś wogóle się nie przejął..w rzeczywistości czekał już na nią, to on brał ją na ręce i bawił się nawet kiedy była nieznośna. Oboje rośli i coraz mniej czasu spędzali ze sobą..on musiał chodzić do szkoły, ale kiedy przyjeżdzal z internatu w piątek wieczorem nie odstępowała go na krok.
Tak samo chorowali..mieli tę samą wadę zgryzu...kiedy ludzie patrzyli na Pacię..mówili: "cały Paciuś". Zabierał ją w kryzysowych sytuacjach na przejażdżkę, siedziała na poduszce wciśniętej w bagażnik roweru..jeździli do sklepu po swoją ulubioną gumę do żucia z obrazkami samochodów i wszystkie smutki przechodziły.
Był zafascynowany florą, ona fauną. Potem studiwała na tej samej uczelni i na tym samym wydziale co on. Ale on nie dokończył studiów.
Kochała go jak siebie samą, byli jednym, rozumieli się bez słów, kazdy widział że łączy ich pewna metafizyczna nić..każdy widział też jak ta nić pękła.
0 Comments:
Post a Comment
<< Home