MuFu

Saturday, February 24, 2007

pożegnanie

Pojutrze wyjezdzam do domu..wiec dostep do neta bede miala taki jak...żaden:P
jest sobota..zajadam sie lodami,Żej jest chory..a ja jeszcze nie zaczelam się pakować.
Wszystko sie pogmatwało z wyjazdem do szwajcarii..okazalo się ze trzeba mieć jaja żeby tam jechac bez problemów.
Ale ja sobie oczywiście poradze..prawda?:D
Wiec czas sie pożegnac na jakiś czas z blogowaniem..niestety:(
ale wróce..i bede miala tyle do napisania ze..uoo:D
to pa..
mufu
:*
:*

Friday, February 02, 2007

kratka ściekowa

Jak mi ktoś powie że obalam jakiś romantyczno - historyczny mit..to niech się chociaż raz przyglądnie.
Miejsce: Nadwiślańskie wały
Czas:Coś po czwartej..zważając na to że jest pseudo-zima to wlasnie byl zachód słońca
Scenariusz: do bani
Obsada: (patrz niżej)

Geriatria: (ze względu na ogólne poszanowanie przez społeczenstwo to nie bede sie bardzo pastwić nad owym gatunkiem)
Geriatryk zawsze spaceruje w parze..oczywiście nie tyle z rozrywki bo emeryt/rencista jest z natury i racji wieku zgryźliwy, a spaceruje dla bezpieczeństwa bo choć w torbie poza cegłą ma cały arsenał farmakologiczny to nie daj boże..coś sie stanie i potrzeby jest wtedy kompan z podobnym usposobieniem który w razie złego zadzwoni po odpowiednie jednostki specjalne.
Wracając do sytuacji...geriatryk jest nieodzowną częścią krajobrazu nadwiślańskiego.

Pary: Hm..pewnie jakby ktoś powiedział tym przylepieńcom że zakład przetwórstwa mięsnego to najbardziej romantyczne miejsce na schadzki to pewnie by się tam udawali. To część pasywna niekontemplująca. Patrzą i patrzą ale i tak widzą tylko siebie. Ale skoro przyłażą oglądać jak 24karatowa bańka spada do ścieku i to jest dla nich romantyzm to ja sie nie mieszam.

Rowerzyści: Najmniej zainteresowana otoczeniem grupa która zajmuje się pasażowaniem użytków zielonych jak i betonowych. Budzą się z kolarskiego pościgu tylko w przypadku stłuczki (nierzadko z geriatrą)

Prytopijcy: znana wszystkim grupa pijąca tanie trunki wyskokowe w zaroślach bądź jawnie.
Nieszkodliwi do czasu.

Matki Polki: umilają dzieciom czas na wdychaniu spalin i wyziewów ze wspomnianego ścieku.

Dzieciarnia: DOdatni przyrost naturalny nie wróży niczego dobrego..

Psy: Fabryki produkujące amoniak i inne związki przyczyniające się do globalnego ocieplenia. Jedyne beztroskie stworzenia cieszące się w pełni przestrzenią darowaną przez urząd miejski.

Ptactwo: Zmutowane, ze skrzywioną psychiką, ofiary ludzkiej wdzięczności objawiającej się karmieniem ich obrzydliwym spleśniałym chlebem. Kulawe mewy, niejednoznaczne kaczki, naiwne łabędzie.

Ściek: Popularnie zwany Wisłą, z powodu nagromadzenia w nim takiej ilości fuj i blee..nie zamarza. Pływa w nim niezliczona ilość przedmiotów typu "jak można coś takiego wyrzucić do rzeki", w tym sensie jest zaskakujący..
Odbijające się w nim światło żarówki to tylko iluminacja tłustych cieczy pokrywających wierzchnią warstwę.


Po krótce zcharakteryzowałam obraz ten żałosny. Byłam tam dla zabicia czasu i przyznam ze było mi głupio..nie pasowałam do żadnej z grup i dało się to zauważyc..przemieściłam się więc szybkim krokiem na ulicę zwierzyniecką. W morzu ludzi zgubiłam gdzieś to obrzydzenie i mogłam spokojnie oglądać bransoletki w indyjskim na św.Anny.

Thursday, February 01, 2007

burczy mi w brzuchu:D

Kamil próbuje uczyc sie chemii a mi burczy w brzuchu:)
Co za dzień, pełen wrażeń..
CHyba napisze testament...nigdy nie jest za wcześnie..
oczy się kleją..ide pozamiatac bałagan na łóżku i ide spać:*