winna
no i znowu winna..mam dość dochodzenia racji..ona powinna się samoczynnie ustalać. Powinnam sie odciąć od calego towarzystwa..w sumie został karol i żej..
od Karola gniewnych i zazdrosnych spojrzeń i od Żeja u którego brak jakiejkolwiek reakcji na to że jednak jestem kobietą a to do czegos zobowiazuje..
zacząć od tabula rasa...fabula rasa jak pisał Stachura. Być sobą i zacząć wszystko tak jak powinno być..bez zadnych nierówności..wszystko wygładzić..i uspokoić.
Patrzeć na siebie w lustrze bez podtekstu" popatrz za jaką szmatę mają Cię ci wszyscy faceci.."
Jestem młoda, ładna , raczej niczego mi nie brakuje..łącznie z rozumem. Chce się realizować..mam wiele marzeń..chciałabym czuć się pożądaną i kochaną..chciałabym więcej ciepła w życiu a nie chłodnej rywalizacji o każde spotkanie..to ja mam nie mieć czasu na nie..taka hierarchia.
i smutno mi teraz..
czuje że tracą do mnie szacunek wszyscy wokół..
paskudne
uciekne i nawet nie bedzie im mnie brak..to chyba najgorsze;(
0 Comments:
Post a Comment
<< Home